Opublikowano Jeden komentarz

Kredkami rysowanie

Jesz­cze jakiś czas temu spę­dzi­łam mój miły czas u przy­szłej rodziny.
Z pew­ną Panien­ką robi­ły­śmy róż­ne rze­czy, a jed­ną z nich było kolo­ro­wa­nie kolorowanek.
I to był powrót do świa­ta dzie­ciń­stwa, total­nie ode­rwa­nie myśli od całe­go wszech­świa­ta i sku­pie­nie się tyl­ko na tej jed­nej rze­czy: na kred­ce i na tym w jaki spo­sób doty­ka ona papier.
Daw­no nie czu­łam takie­go relaksu!
Jakiś czas póź­niej zna­la­złam serię kre­atyw­nych kalen­da­rzy (typu note­so­we­go) z kolo­ro­wan­ka­mi w środ­ku. Kalen­da­rze były tema­tycz­ne, a rysun­ki w środ­ku mia­ły: popra­wić kon­cen­tra­cję, uspo­ko­ić, wyzwo­lić kre­atyw­ność, itp.
Pomy­śla­łam, że to nie­zwy­kle cie­ka­wy pomysł jest, ale nie sku­si­łam się, gdyż kalen­darz na rok bie­żą­cy już posiadam.
Dziś, posta­no­wi­łam wró­cić do moich kre­dek, do piór­ni­ka z jean­su, któ­ry kie­dyś „poży­czy­łam” od Sio­stry, do bia­łe­go papie­ru, mięk­kie­go ołów­ka i gum­ki – tej z cza­sów podstawówki.
Sia­dłam i… poczu­łam niemoc!
Swo­isty strach przed wyla­niem emo­cji na papier, to było głu­pie uczy­cie, tak głu­pie, bo bałam się akcep­ta­cji tego cze­goś co zaraz powstanie.

Podej­ście pierw­sze: zarys drze­wa, ale badziew! Potar­ga­łam i wywa­li­łam do kosza.
Nie wytrzy­mam, jeśli dziś cze­goś nie „zma­lu­ję”!!!
I wymy­śli­łam: nary­su­ję tytuł moje­go bloga.
Szkic ołów­kiem, kil­ka popra­wek i gumka.
Kon­tur czar­ną kred­ką i wypeł­nie­nie inten­syw­ny­mi kolorami.
Popra­wa kon­tu­ry i ostat­nie muśnięcie.
Zdję­cie i – pro­szę oto ono: dziś tak wła­śnie spę­dzi­łam mój miły czas!
Pozdra­wiam
E.
 … Ory­gi­nal­ny wpis znaj­du­je się na sta­rej wer­sji moje­go blo­ga tutaj